Mecz rozpoczął się z dziesięciominutowym opóźnieniem. Tylko sędziowie wiedzą dlaczego. Wiarusy do spotkania przystąpiły bez swojego pomocnika Artura Konrada, który 3 dni wcześniej nabawił się kontuzji kostki podczas przegranego 1:0 meczu wyjazdowego z Gdovią. Strata trzech punktów z niedzieli miała być nadrobiona z drużyną Czarnochowic. Po pierwszym gwizdku nie było jednak widać, że goście ten mecz mają przegrać. Nieskładna, chaotyczna gra i wiele strat po niewymuszonych błędach mogła razić w oczy. Więcej z gry mieli goście i to właśnie oni otworzyli wynik spotkania w 35 minucie. A za kolejne 5 minut Wiarusy straciły drugiego gola po błędzie w obronie Pawła Pawlikowskiego, który źle wybijał piłkę sprzed pola karnego. Po przerwie nie było widać poprawy, przez co gospodarze musieli wyciągać trzeci raz piłkę z siatki. Wiarusy chciały gonić rywala i udało im się to po zdobytym trafieniu przez Kamila Nowaka. Ale kilka chwil później goście zgasili zapędy Igołomian strzelając czwartego gola w tym dniu. Przy wyniku 4:1 Wiarusy się jeszcze nie poddawały i starały się nadrobić straty. Okazją do tego było podyktowanie przez sędziego głownego rzutu karnego po zagraniu piłki ręką w polu karnym przez jednego z obrońców z Czarnochowic. Jedenastkę pewnie wykorzystał etatowy strzelec rzutów karnych Paweł Pawlikowski. Ale poraz kolejny goście nie dali za wygraną i piąty już raz młody bramkarz z Igołomii musiał przełknąć gorycz wyciągania piłki z siatki. Wiarusy zdołały jeszcze zdobyć jedną bramkę po strzale Michała Gurdy. jednakże goście zrobili to jeszcze dwukrotnie przez co zrobił się w Igołomii wynik hokejowy. Spotkanie zakończyło się rezultatem 7:3.